Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Wywiad z dr Moniką Richter, czyli co powinniśmy wiedzieć o komercjalizacji nauki.
25.05.2011

Dr Monika Richter, z firmy WilmerHale, była gościem BioForum 2011. Wygłosiła prezentację na temat - 'Transfer biotechnologii, co powinniśmy wiedzieć o komercjalzacji nauki'. W firmie, prowadzi doradztwo w sprawach dotyczących prawa korporacyjnego. Reprezentuje swoich klientów podczas transakcji sprzedaży firm i udziałów, nabywania i restrukturyzacji przedsiębiorstw. Zajmuje się zarówno małymi firmami biotechnologicznymi, jak również międzynarodowymi firmami farmaceutycznymi. Swoim doświadczeniem na temat sektora Life - Science, ochrony własności intelektualnej, podzieliła się z nami podczas BioForum, w Łodzi.

Jak postrzega Pani sektor life-science w Polsce?


Monika Richter: To jest młody przemysł, ale bardzo dobrze rozwijający się. Mam wrażenie, że macie bardzo utalentowanych naukowców, młodych, zmotywowanych ludzi. Produkty, które są obecnie opracowywane w Polsce, budzą duże zainteresowanie w światowym przemyśle farmaceutycznym. Widzę, że produkty biotechnologiczne młodych polskich firm, które są prezentowane na międzynarodowych kongresach, otrzymują bardzo pozytywne opinie, co jest obiecującym sygnałem dla tego sektora. Rozumiem także, że jest to sektor rozwijający się. Macie centrum technologii pod Krakowem, które odwiedziłam i bardzo mi się spodobało, jest imponujące. To co widzę w Polsce, co dotyczy biotechnologii, farmacji,  jest bardzo obiecujące, ale nadal wymaga czasu, aby dogonić resztę Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Nie w sensie jakości, ale w sensie zarządzania. Niestety, wciąż może być trudno polskiej firmie zaistnieć na międzynarodowym kongresie. Jeśli mówi się, że firma jest z Polski, można spotkać pewne bariery myślenia, bo ludzie z zachodniej Europy nie są pewni, w jaki sposób polski system prawny chroni prawa patentowe, w jaki sposób działa. Z drugiej strony, wasza reputacja jest coraz lepsza, i tak być powinno. Jesteście częścią Unii Europejskiej, gdzie ludzie oczekują dobrego poziomu usług prawnych. Więc wrażenie, które na nas robicie, jest bardzo pozytywne.

Początek formularza

Eksperci twierdzą, że potencjał Polski, w zakresie nauki, leży w polskich studentach i badaniach naukowych. Czy można więc porównać poziom biotechnologii w Niemczech, która jest przedstawicielem Europy Zachodniej. Jak możemy was dogonić?


M.R.: To, czego nadal brakuje w Polsce, to ludzi w wieku 40 do 50 lat, którzy mogą zarządzać małymi firmami biotechnologicznymi. Jest to wadą waszego sektora biotechnologicznego, w zakresie zarządzania i posiadanego doświadczenia. Macie doskonale wykształconych  młodych ludzi, ale myślę również, że pokolenie, które obecnie ma około 40 do 50 lat, to są ludzie, którzy wyjechali z  Polski kilka lat temu. Niektórzy wracają, ale w porównaniu do Chin, procent powracających nie jest duży. Jeśli więc uda wam się skłonić tych ludzi do powrotu, to będziecie mieć dobrze połączone zespoły młodych,  utalentowanych naukowców a także doświadczonych managerów i będzie to nawet więcej niż impuls dla przemysłu.

W jakich okolicznościach reprezentuje Pani spółki jako osoba prawna?

M.R.: Przeważnie doradzam spółkom począwszy od licencjonowania i zawierania umów co-development, poprzez przygotowanie standardowych dokumentów, CDA, i innych, które mogą wykorzystać w przeprowadzaniu transakcji, kończąc na strategicznym doradztwie w zakresie koncepcji biznesowej. Rozpoczynam dla nich proces zawierania transakcji, aby pomóc im uniknąć bardzo typowych błędów charakterystycznych dla tego procesu. Moim głównym zadaniem, jest  prowadzenie negocjacji oraz projektowanie umów licencyjnych i umów co-development. Z naszego punktu widzenia aby  być prawnikiem, nie wystarczy znać przepisy. Trzeba znać przemysł. A w szczególności w biotechnologii, farmacji lub branży life - science, istnieje kilka szczególnych kwestii, o które naprawdę trzeba dbać, i które trzeba znać. Niedoświadczona, nowa na rynku firma biotechnologiczna, może nie wiedzieć, jak przyznaje się prawa do decyzji, jaką rolę pełni komunikacja z organami regulacyjnymi, opracowywanie nowych praw własności intelektualnej,  przyznanie tych praw, ale również czym jest odpowiedzialność za ochronę praw własności intelektualnej. Wszystkie te pytania są czymś, w czym ja i moja firma, doradzamy naszym klientom.

W Polsce, większość własności intelektualnej należy do uniwersytetów i politechnik. Jak to wygląda w Niemczech?

M.R.: Polska jest obecnie w fazie, którą można porównać do stanu, który był w Niemczech 10 czy 15 lat temu. Dla uczelni  proces uczenia się, by nie publikować wszystkiego, co się nowo odkryło, ale by podejmować ochronę własności intelektualnej i rozpoczynać komercjalizację wynalazków, jest procesem trudnym. To jest coś co powinno być zorganizowane i dobrze zarządzane. Pamiętam opowieść mojego kolegi, który kiedyś powiedział mi: "Jeśli pójdziesz na uczelnię z prośbą o sprzedaż swoich aktywów (a więc ich praw własności intelektualnej lub tylko wynalazków nie chronionych jeszcze przez prawa własności intelektualnej), albo jeśli powiesz, że chcesz zadbać o ochronę ich wynalazków, niektórzy profesorowie będą reagować bardzo źle. Będą pytać: "Co? Chcesz komercjalizować mój wynalazek? Nie! To jest własność świata nauki. Podjąłem się tego wysiłku dla dobra ludzkości. "Więc to jest coś, co naukowcy, zdecydowanie powinni zmienić w swoim sposobie myślenia. Muszą dostrzegać korzyści, które mogą mieć z komercjalizacji innowacji. Muszą współpracować  z przemysłem, ponieważ w przeciwnym razie przemysł po prostu nie zainwestuje grosza w rozwój i komercjalizację wynalazku. W szczególności w sektorze Life Science, jest to wysoce ryzykowne i wydłuża drogę - od innowacji - do produktu. Staje się to  naprawdę trudne i udaje się uzyskać ten końcowy produkt, w większości przypadków - nie wcześniej niż po 15 latach. To jest powód, dla którego uczelnie powinny wspierać przemysł w ich własnym kraju. Współpraca i współdziałanie z nim, da im szansę na uczestnictwo w przychodach ze swoich wynalazków.

Co czym przede wszystkim trzeba pamiętać, kiedy otwiera się własną firmę i prowadzi się w niej badania naukowe?

M.R.: Niektórzy z naszych klientów są tak szczęśliwi i dumni z nowego wynalazku, który posiadają, że zaczynają rozmawiać z różnymi stronami na konferencjach i tym samym,  po prostu niszczą swoje aktywa. Wtedy ich wynalazku nie można już opatentować, bo jest znany opinii publicznej. Zawsze też istnieje ryzyko, że duże koncerny farmaceutyczne słuchają, co zostało wymyślone i jest to opracowane przez ich naukowców - bez inwestowania starań, aby współpracować z kimkolwiek. Tak więc dla nowej firmy jest naprawdę niezbędne by uważać, jak traktuje się  poufne informacje i tak długo jak nie są chronione przez zgłoszenie patentowe lub przez przyznany patent,  po prostu nic o danym wynalazku nie mówić.

Zatem poczekaj aż dostaniesz patent, dopiero potem pokaż produkt na  rynku. Nie rób tego okrężną drogą, bo możesz go po prostu stracić!

Rozmawiała Anna Maciejewska, biotechnologia.pl

KOMENTARZE
Newsletter